Irak – Kirkuk

Posted: 12 grudnia 2013 in Armia Andersa, Sybiracy, Wspomnienia

Do Kirkuku dojechaliśmy szczęśliwie. Tu zakwaterowano nas w obozie przejściowym, położonym obok dużego szpitala wojskowego. Zaskoczyła mnie i zdziwiła duża ilość żołnierzy nie tyle chorych na malarię, ile na choroby powstałe na skutek nie leczonej malarii, a więc niedowład nóg, rąk, kręgosłupa, zaburzenia mowy, słuchu itd. Jak do tego doszło? Otóż doprowadziła do tego bezmyślność pacjenta, który zachorował na malarię. Mimo uprzedzeń i wyjaśnień lekarzy nie przyjmował on lekarstw podawanych przez siostrę. Podobało mu się leżenie w szpitalu, więc gdy siostra podała lekarstwo, brał je do ust i tak długo trzymał pod językiem, aż siostra odeszła. Po jej odejściu lekarstwo wypluwał.

Skutek – drugi, trzeci i dalsze ataki malarii. Potem to już tylko wózek inwalidzki, do cywila i do Afryki. Nie uwierzyłbym w tak wielką głupotę człowieka, gdybym sam nie oglądał tego w szpitalu, już w Teheranie. Ale tam nie było to tak masowe jak tu w Kirkuku. No i siostry, szczególnie Angielki, dużo lepiej pilnowały pacjentów.

Po dwóch tygodniach pobytu w obozie przejściowym przy szpitalu, zostałem odesłany do mojego dawnego 1. Pułku Łączności (z którego wyłoniono w lipcu 1943 roku 3. Baon Łączności 3 DSK). W ciągu ostatnich 7 miesięcy żołnierze baonu przeszli solidne przeszkolenie, ja nic nie umiałem. W Teheranie nie było szkolenia, tylko chorowanie. W moje 3 klasy gimnazjum nikt nie chciał wierzyć. Do tego byłem słaby, schorowany, ledwie chodziłem. Odesłano więc mnie do centrali telefonicznej Sztabu Armii na gońca. Ale tam długo miejsca nie zagrzałem. Jako rekonwalescenta odesłano z powrotem do Pułku. Nawet na gońca się nie nadawałem.

Dodaj komentarz